środa, 12 lutego 2014
Od Yeiazel C.D Luxii
Nie wytrzymałam. Wstałam, w ostatniej chwili wyrywając dłoń z uścisku Ady'ego, który zacisnął go mocniej, gdy zorientował się, co robię.
- Ja się nie zgadzam -
powiedziałam stanowczo, patrząc na każdego po kolei, jakbym rzucała wyzwanie.
-Yeiazel... -powiedział groźnie Andy, zaciskając palce na podłokietniku fotela tak mocno, że aż pobielały mu kostki.
-Jestem sybillą. Czytam twarze. Czytam j e j twarz! -machnęłam ręką w stronę Luxi, która cała oblała się rumieńcem, zaciskając spoconą dłoń na nadgarstku Sitaela. - Widzę strach -dodałam spokojniej, dobitniej- i bezradność.
-Przestań- zagrzmiał Sitael. - Luxia sobie poradzi.
Przekonywał mnie, anielicę, czy samego siebie? Wiara zakochanych jest ślepa- dlatego ja nie wierzę w miłość.
-Nie chcę tu nikogo obrażać...
- Ale to robisz- wtrącił mądrze Nez. Pochrzaniłabym go za to, ale po wyrazie twarzy anioła widziałam, że nikogo nie popiera, a po prostu stwierdza fakt...
-...ale Lux jest zbyt młoda.
-Całe swoje sto dziesięć lat spędziła na Ziemi- odparł Andy. - Radzi sobie tu lepiej, niż ktokolwiek inny.
-Przywódca aniołów ma być naszym łącznikiem z Niebem, a Lux go nie zna. Nawet się teraz nie odzywa.
<ktokolwiek">
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja dokańczam :3
OdpowiedzUsuńOkok. I nie bierz tego do siebie XD Nie może być tak, że wszystko idzie gładko, zawsze wprowadzam zamieszanie >u< ~Yeiazel Adviachiel
UsuńNawet mi to pasuje xD
Usuń