W tej chwili chciałem być niewidzialny.
W tej chwili również chciałem udusić Andy’ego za to, że mnie tu samego zostawił. Z TYMI Aniołami i Upadłymi. Nie lubiłem ani jednych ani drugich. Co jest wprost paradoksalne, bo jestem Aniołem. Ale tak było. ONI byli dziwni i nie umiałem tego jakoś zdefiniować w jakim sensie: dziwni. Chyba jedynymi osobami, które przypadły mi do gustu były: Angelika, Lux i ten nowy. N- coś tam… Ach wyleciało mi z głowy.
Co nie zmienia faktu, że wszyscy utkwili we mnie oczy. A były to różne spojrzenia – mordercze, zdziwione, rozbawione, kpiące… i tylko jedna osoba patrzyła na mnie z tym neutralnym spojrzeniem. Ta nowa. Jeszcze mnie nie znała i nie wiedziała co sądzić, za co byłem jej wdzięczny. Dodała mi odwagi.
- Hejka! – zacząłem jak totalny idiota planujący zamach na prezydenta.
- O co chodzi? – zapytała Yez licząc kasę, wcale się nie interesując tym, że mam coś do powiedzenia.
Chciałem jej te banknoty wyrwać z rąk i wrzucić do kominka, ale powstrzymałem się bo byłem dobrze wychowany. Odetchnąłem głęboko i zacząłem swój monolog, którego po prostu nie nawiedzę, bo mój głos jakoś tak dziwnie wszystko tłumaczy. Jakby angielski nie do końca chciał uwzględnić to co chce przekazać. Myślałem, by zacząć po łacinie, ale w końcu po prostu to wszystko powiedziałem, gdy kontem oka zauważyłem dwóch Upadłych wchodzących do pokoju.
- Jestem Cherubinem – oznajmiłem wszem i wobec. – Nie wiem jak Andy o tym wiedział, bo nigdy nikomu o mojej hierarchii nie mówiłem… - posyłam mu stanowcze spojrzenie. – Jednak to nie zmienia faktu, że pogoda odgrywa duże znaczenie na mojej egzystencji... Jestem bardziej na takie rzeczy wyczulony niż większość z was… Dlatego ostatnio zauważyłem dość gwałtowne zmiany pogody przemieszczające się znad Azji ku Europie – zatoczyłem ręką ruch przemieszczania się klęsk żywiołowych. – Na początku myślałem… - zacząłem chodzić po pokoju. - …, że wpływ mają na to wasi zaginieni, ale również Andy… Uświadomił mi, że to NIE Upadli jak myślałem, tylko Anioły z zanikiem pamięci…. – robię przerwę. – Nie wiem skąd wiecie, że mają zaniki pamięci, ale…! Nie każdy Anioł z zanikami pamięci jest Upadłym prawda? Przyznaje się do błędu – czekam chwile, by to przetrawili i kontynuuje. – Jednak! – patrzę z powagą na Andy’ego – Moja teza jest poprawna i wcale nie trzeba mówić od razu, że „ to nie jest moje środowisko”. Gdy szliśmy do tej Sali… uświadomiłem sobie kilka faktów. Mój błąd co do osób, ale nie błąd do miejsca i stanu rzeczy oraz to… - spoważniałem nagle cała energia uciekła gdzieś w bok, moją duszę przeszył nieokreślony lęk. Muszę im to powiedzieć, choć wiem, iż zaboli. - …, że w Niebie krążyły ostatnio plotki, o zagięciu jednego z Aniołów Białego Promienia – Anioła o imieniu Shushienae, kojarzycie?
- To ten gościu od nadziei? Mam rację? – pierwszy odezwał się Sitael.
- Bingo. 10 punktów dla ciebie – powiedziałem co najmniej żałosnym tonem. – Tak to TEN GOŚCIU od nadziei, a ściślej TWORZĄCY nadzieję.
- I on ma taki wpływ na pogodę? Nie ta liga – Jeff prychnął pogardliwie.
- Daj mi skończyć… dobrze? – zwróciłem się do niego patrząc, gdzieś w horyzont za oknem. – Ja już to mówiłem Andy’emu, ale powtórzę… Mam silne przeczucie, że piekło zaczęło się angażować w sprawy nasze i ludzi, bardziej dotkliwiej niż zwykle.
- Absurd! Po co piekłu aniołek od nadziei, no proszę cię, to zabawne! Już lepiej myślałeś z tymi Upadłymi… To jest jeszcze głupsze! – Jeff znowu zabrał głos tym razem bardziej natarczywie i wyzywająco” Podskoczysz?!” jakby wołał „ Dasz mi rady? Co?!!!”
- HA! – krzyknąłem a wszyscy podskoczyli wystraszeni moim wybuchem – DOBRE pytanie:” Po co piekłu nadzieja?” Po co?! – potoczyłem wzrokiem po wszystkich. – A odpowiedzmy sobie na prostsze pytanie: „ Co by się stało bez nadziei?” Hm?
Zapanowała cisza. Nikt nawet nie oddychał, przeraziłem ich i tylko Jeff i Andy patrzyli na mnie z tym niezdecydowaniem w oczach.
- No właśnie… - ściszyłem głos. – Wtedy MY Aniołowie jak i WY Upadli możecie ZAPOMNIEĆ o tych waszych skrzydełkach… mocach … i nieśmiertelności! – urwałem chcąc zaczerpnąć powietrza. – Bo ludzie bez nadziei umierają. Po prostu. Nie mają PO CO żyć. Stają się podrzędnymi istotami, które TYLKO UMIERAJĄ, są po to by UMIERAĆ. Nie myślą o jutrze, nie myślą co będzie potem, nie myślą nawet o teraz. Nie mają nadziei na lepsze jutro. Nie chcą już walczyć z chorobami, które siedzą w nich samych. Nie chcą już ich leczyć, bo wiedzą, że UMRĄ. A my moi drodzy… oberwiemy w tym starciu najbardziej… Bo nie dość, że jedyne istoty dla, których zostaliśmy stworzeni, pozdychają gryząc ziemię, to jeszcze my… skończymy tak samo… - znów przerwałem, by w powietrzu można było zobaczyć te gęste emocje, które się właśnie tu zbierają. Dopiero potem dodałem - Więc piekło jest genialne! Nie dość, że miliardy duszyczek zawędruje do ich bram, to jeszcze zniszczy Niebo, pozbawiając go jego najsilniejszych filarów – nas Aniołów i was byłych Aniołów.
- A więc odpowiedź na pytanie:” Po co piekłu nadzieja?” jest prosta. Byśmy pozdychali jak zwykli śmiertelnicy, doprowadzając do tego, że Niebo runie…
- I ty tego wszystkiego doczytałeś się z pogody? – nowa zabrała głos najwidoczniej jako jedyna nie oszołomiona.
- Tak z pogody i spisu zgonów z najbliższych 24h – wyciągam zmiętą karteczkę z kieszeni , podałem ją Anielicy dodając – Tylko się nie przeraź to są kolosalne liczby, a to jest tylko Ameryka…
Stanąłem na środku i potoczyłem po nich wzrokiem. Jeszcze takiego Noatha nie znali…
„ Nie było za ostro? Nie to żebym nie lubiła pikantnych rzeczy… ale oni nie są w szoku..” Szi – szi wychyliła się z mojej kieszeni.
- A i jeszcze jedno – mówię otwierając drzwi – Nie spodziewajcie się mnie zobaczyć jutro w tym zamku.
Wychodzę, a drzwi bezgłośnie się zamykają sprawiając wrażenie, że byłem tylko ich najgorszym koszmarem z którego muszą się obudzić…
CDN
< Jeżeli ktoś chce to proszę dokończyć. Jeżeli nie to ja dokończę… Witajcie w apokalipsie, która właśnie się rozpoczyna : ) - to tak a propo>
Zmieniam zdanie, chcę to dokończyć :3 Świetny moment żeby wcisnąć dręczący mnie wątek.
OdpowiedzUsuń//Andrew
To fajnie... czyli zrobiłam ci przysługę ^^ ~ idea
OdpowiedzUsuńOch My God! *^* Ja jestem aniołem Mocy, siły. Siły nie ma bez nadziei... możecie ze mnie zrobić więdnącą roślinkę >u< ~Yeiazel Advachiel
OdpowiedzUsuńP.S. Robi się ciekawie. Odpowiedni moment.... By wynieść mnie, Jeffa i Neza z zamku xD
Jest świetny, dobrze, że to dokończysz :)
OdpowiedzUsuń