sobota, 1 lutego 2014

Od Noatha C.D Angeliki

- Proszę cię! Nie wierzgaj! – wołam biegając za ekspresem do kawy. – My chcemy ci pomóc!
Nute tylko jeszcze bardziej przyśpieszył i wlazł na najwyższą szafkę w kuchni.
- Bo jak do ciebie pójdę! – ostrzegłem szukając krzesła.
Angelika tylko lekko pokręciła głową.
- To ja może was zostawię i pójdę po te narzędzia, co? Bo tak to dodatkowo tylko go stresuje.
Spojrzałem na nią zdziwiony.
- W sumie… - zastanowiłem się – Czy panna dziewczyna mechanik wie, gdzie są narzędzia?
- Oczywiście – pokazała swoje piękne białe ząbki w uśmiechu.
- Nie przestajesz mnie zadziwiać – mruczę i pozwalam jej wyjść.
Zwiewnie wylatuje z pomieszczenia i nuci jakąś bardzo ładną melodyjkę.
Staję chwiejnie na krześle kuchennym i sięgam do Nute ręką. O kurczę! Ale on jest daleko. Staje na jednej nodze i jeszcze bardziej wysuwam się nad krawędź krzesła. Jeszcze trochę…!
Czubki moich palców były tylko milimetry od ogona smoka, aż tu nagle.
Usłyszałem donośny gruchot na schodach i dźwięk tuczącego się szkła.
-Nic mi nie jest!- ktoś krzyknął przeraźliwie.
- O niee …! – zdążyłem zawołać zanim zleciałem na podłogę.
Obok mnie przemknęła Szi – szi i szybko ukryła się w mojej kieszeni.
„ Mnie tam nie było – jakby co „ zdążyła tylko powiedzieć zanim w drzwiach nie pojawił się Sitael.
Był pokiereszowany i wiedziałem, że ma kilka bardzo bolących siniaków na całym ciele.
Szybko wstałem z podłogi speszony, że nie umiem złapać głupiego ekspresu do kawy.
- Masz bandaże? – zapytał Anioł jakby nigdy nic.
Zajrzałem do swojej kieszeni. Wiewiórka siedziała tam spłoszona i gapiła się na mnie tymi swoimi błagalnymi oczami: „ Nie wydaj mnie!”
Jeszcze sobie z nią pogadam o zrzucaniu ludzi ze schodów… Ale to później…
- Jasne stary – odparłem jakby nigdy nic – Minuta, dwie i jesteś jak nowy.
W pierwszej pomocy jestem znakomity, dokładnie w dwie minuty opatrzyłem mu rany i drobne zadrapania. Jęczał i stękał jakby woda utleniona, była nagrzanym żelazem, ale w końcu skończyłem.
- Tylko już nie spadaj ze schodów, ok.? – zapytałem z uśmiechem widząc ja wychodzi.
- Tu czai się jakiś spisek – mruknął do siebie – I ja to udowodnię!
Wyszedł mijając się z Angeliką w drzwiach. Dziewczyna odprowadziła go wzrokiem.
- Co się stało jak mnie nie było?
- Mały upadek ze schodów i wiewiórka, mająca morderczego hopla na punkcie jednego faceta… A poza tym… - przerwałem obracając się w stronę smoka – TA GADZINA CIĄGLE TAM SIEDZI!
< Angelika? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz