- Wiedziałem, że ty nie przeprosisz - mruknąłem w jej włosy.
Yeiazel podniosła głowę i spojrzała na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- A ja wiedziałam, że się w końcu przełamiesz.
Wspięła się na palce i delikatnie pocałowała mnie w policzek, odwróciła się na pięcie i wzięła kilka książek.
- Dobra, może skończmy z tymi książkami, bo inaczej dzisiaj stąd nie wyjdziemy - powiedziała i zaszyła się gdzieś za regałami a ja stałem w miejscu z krzywym uśmiechem na twarzy. Skoro to był tylko przyjacielski całus, to dlaczego czułem taki dziwny ucisk w klatce piersiowej? Otrząsnąłem się i w końcu także wziąłem się do pracy, rozpamiętując ostatnie minuty. Byłem zadowolony, że skończyliśmy się kłócić. W końcu udało mi się wyrazić słowami te wszystkie dziwne myśli, które kłębiły się w mojej głowie od czasu ponownego spotkania z Yeiazel. Zrozumiała to - chyba czuła się podobnie jak ja.
- Andy! - rozległ się głos anielicy - Protestuję, tu jest zbiór jakiś dziwnych akordów, a nie ma żadnej luźnej lektury!
Zaśmiałem się i podszedłem do Yez, która patrzyła na mnie z lekko skwaszoną miną, trzymając w ręce niewielką książeczkę.
<Yeiazel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz