- Stop - uniosłem ręce próbując zatrzymać słowotok Noatha - Dlaczego Piekło miałoby się interesować akurat nimi, skoro są setki Upadłych wszędzie? Mamy szukać zaginionych Aniołów z zanikiem pamięci. To, że prawdopodobnie jest tam kilku Upadłych nic nie zmienia. To nie ma żadnego sensu.
- Ale to prawda - upierał się medyk - Jak wyjaśnisz te wszystkie nagłe ataki pogody?
- A ja wiem? Cherubinowie świrują?
Noath obrzucił mnie wściekłym spojrzeniem.
- Przepraszam - mruknąłem - ale zmiany w ruchach ciał niebieskich mogłyby wyjaśnić tsunami, no wiesz, meteoryt...
- Wiedziałbym o tym - pokręcił głową.
- To może Dominacje zdecydowały o zmianie Anioła kontrolującego pogodę? To może być cokolwiek, nie bądź pochopny! Nie byłeś nigdy w Piekle, każdy Upadły tam trafia. Myślisz, że Lucyfer kłopotałby się ściąganiem kolejnych? Gdyby nas potrzebował to Yeiazel nigdy by tu nie trafiła, a ja nie odszedłbym po kilku latach.
Noath zaczął czochrać futerko swojej wiewiórki - był chyba trochę zbity z tropu.
- Świetnie, że łączysz fakty - podjąłem łagodniej - Doskonale, że chcesz nam pomóc. Ale to nie jest twoje środowisko.
Patrzyłem jak marszczy brwi i przyjmuje do wiadomości moje słowa. Nie podobało mu się to, widziałem że ma wiele wątpliwości.
- Większość jest chyba w sali kominkowej - westchnąłem - Przedyskutujemy to wszystko, co ty na to?
- No dobra - Anioł uśmiechnął się - Ale za zgaszenie mnie zostawiam ci siniaki wokół nosa.
- W porządku. Ja liczyłem, że mi go tylko nastawisz i unieruchomisz - wzruszyłem ramionami i otworzyłem drzwi - Idziesz?
Noath wstał i wyszedł na korytarz, zamykając przejście do swojego pokoju. Ruszyliśmy razem korytarzem w stronę sali kominkowej.
Rzeczywiście, w pokoju byli niemal wszyscy. Brakowało tylko Jeffa, po którego pewnie będę musiał polecieć. Gdy weszliśmy do sali wszystkie oczy zwróciły się na nas, a zwłaszcza na mnie. Sitael starał się dyskretnie wsunąć Luxii do dłoni jakiś banknot. Zabawne, najwyraźniej wynik naszej sprzeczki
- Jeff żyje i ma się dobrze. Skończył z rozoraną ręką, więc jeśli ktoś jeszcze chce się rozliczyć to teraz, mamy trochę do obgadania - powiedziałem dość głośno.
Zebrani zaczęli się podnosić z foteli i grzebać po kieszeniach - przed Yeiazel, która na ustach miała swój ironiczny uśmieszek, ustawiła się niezła kolejka, dziewczyna znała dobrze zarówno mnie jak i Jeffa - zdecydowanie zgarnęła największą sumkę.
- Słuchajcie, Noath ma pewną teorię - zacząłem, gdy wszyscy usiedli - Niech opisze wam sytuację, a ja lecę po Jeffa.
<Ktoś? Mi się już nie chce kończyć, więc powiedzmy, że po jakimś czasie Andy po prostu wróci z Jeffem (: >
BUAHHAHAHA! JESTEM BOGATA! >U< ~Yeiazel Advachiel
OdpowiedzUsuńZarabiasz na nas DDD:
Usuń~Jeff
To ja to dokończe, trzeba to ładnie posklejać w całość
OdpowiedzUsuń~ Noath