środa, 15 stycznia 2014

Od Luxii

Nocą penetrowałam obszerny zamek. Małym płomieniem ognia oświecałam sobie drogę, aby nikogo nie zbudzić. Delikatnie stąpałam po lodowatym kamieniu, czasem ocierając ręce z zimna, które tam panowało. Gdzieś w oddali zauważyłam schody w dół, szybko podeszłam i nie zważając na to co tam jest, zeszłam po nich. Z boku był mały załącznik światła. Wyciągnęłam palec w jego stronę i zapaliły się wszystkie żarówki. Tylko jedna mrugała. Podfrunęłam do niej i obróciłam ją kilka razy, aż poraził mnie prąd, nagle straciłam czucie w ręce, a ona swawolnie opadła na wzdłuż mojego ciała. Za sobą usłyszałam głos.
- I po co ci to było? – Rzekł Sitael
- Co ty tu robisz?! – Niemal warknęłam przez zęby
- Zwiedzam.
Nie zważając na niego ruszyłam dalej. Przyspieszyłam kroku, ponieważ czułam, że idzie za mną.
- Nie uciekaj. - Złapał mnie za nadgarstek a ja syknęłam z bólu
Próbowałam wyrwać się z jego ucisku, ale on był silniejszy.
- Zostaw mnie. – Powiedziałam donośnym głosem
Uniósł rękaw mojego swetra do góry i zauważył przerażające rany. Natychmiast spojrzał się na mnie.
- To nic poważnego. A teraz mnie puść!
Wykorzystałam chwilę i wyrwałam się, szybko pędząc w inną stronę.
- Czekaj! – Krzyknął
Odwróciłam się i dosłownie przed jego twarzą wytworzyłam plącze krzaków róży z ostrymi kolcami.
„Zanim się wydostanie, mam czas na ucieczkę…” – Pomyślałam
Kiedy biegłam dotarłam do ciemnego, ale przytulnego pomieszczenia. Jego podłoga była wypełniona ciemnym drewnem, a ściany brunatnym kamieniem. Na suficie wisiał kryształowy żyrandol, przypominający spadające liście. Moją mocą wytworzyłam roślinność, którą przyozdobiłam pusty pokój, a drobnymi płomieniami go oświeciłam. Obejrzałam pomieszczenie i otworzyłam niewielkie okna wpuszczając tam trochę powietrza. Stanęłam na parapecie i wyleciałam, kierując się na największe miejsce w zamku, niestety ktoś mnie wyprzedził. Zanim udało mi się zlecieć na dół, upadły już mnie zauważył…
<Andy, dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz