poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Andy'ego C.D Yeiazel

Ruszyłem w stronę zamku - byłem trochę zły, ale czułem przede wszystkim ulgę. Podniosłem palce do ust i zagwizdałem głośno dwa razy, Ronin powinien wrócić na ten sygnał. Chwilę później znalazłem się w swoim gabinecie. Muszę przyznać, że nie używałem go często. Na biurku osiadła cienka warstwa kurzu, którą zdmuchnąłem lekkim powiewem wiatru. Otworzyłem okno na oścież i pozwoliłem wlecieć do środka mojemu sokołowi. W tym pokoju stał stojak, z którego ptak chętnie korzystał. I tym razem usiadł na żerdzi i zaczął skubać dziobem swoje długie pióra. Nagle usłyszałem niepewne pukanie, pewnie Yez przyszła.
- Wejść! - zawołałem.
Yeiazel trochę niepewnie weszła do gabinetu. Jej czarne włosy były wilgotne i zebrane w luźny warkocz. Przebrała się w granatową tunikę i krótkie spodenki - najwyraźniej nie była przyzwyczajona do tutejszej temperatury - jak na mój gust było nawet trochę chłodno. Już otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, lecz dziewczyna mi przerwała.
- Naprawdę zasnęłam na plaży.
- Wiem, że nie kłamiesz - odparłem, patrząc na nią uważnie.
- Zapomniałam, że jesteś chodzącym wykrywaczem kłamstw - mruknęła Yez.
Uśmiechnąłem się słysząc te słowa - od jakiś dwóch dni było z nią trochę lepiej. Chociaż nadal żłopała ogromne ilości kawy.
- Martwiłem się o ciebie, wiesz? Nie strasz mnie tak więcej. - powiedziałem, fiksując ją spojrzeniem.
- Przecież nic się nie stało - mruknęła, spuszczając wzrok.
- Po prostu nie chcę żebyś zrobiła coś głupiego - westchnąłem - Poznałem wystarczająco wiele upadłych, aby móc spodziewać się wszystkiego. Nawet Jeff się trochę przejął, chociaż bardzo się starał tego nie okazać - uśmiechnąłem się półgębkiem.
- Niemożliwe - zaśmiała się cicho, bardzo rzadko to robiła - A tobie się miło rozmawiało z facetem od kosiarki?
- Starasz się zejść z tematu - fuknąłem - Stwierdził, że chyba musi mi na tobie zależeć, skoro zdołałaś mnie przekonać do zmycia mojej maski - dodałem cicho.
Yeiazel dokładnie wpatrywała się w moją twarz. Była sybillą - szukała cienia kłamstwa lub potwierdzenia moich słów. Uśmiechnęła się i chwyciła mnie za kosmyk włosów.
- Za to nie zdołałam pogodzić cię ze szczotką - rzekła z uśmiechem.
Przyciągnąłem ją do siebie i spojrzałem na nią z góry.
- Zdajesz sobie sprawę, że za takie gadanie grozi kara?
Już miałem połaskotać ją między żebrami, gdy drzwi uchyliły się. W szparze ukazała się ciemna czupryna Sitaela.
- Śniadanie... - popatrzył na nas lekko zdziwiony - gotowe - dokończył anioł.
Yez dość gwałtownie odsunęła się ode mnie, ciągnąc przy okazji za moje włosy, którymi jeszcze przed chwilą się bawiła. Sitael przyglądał się jej rozbawionym wzrokiem, ale powstrzymał się od uwag - możliwe, że ze względu na moją obecność.
- Idziemy - odparłem - Jest może kawa?

<Sitael? xD >

6 komentarzy:

  1. Wyczuwam Miłość ;O;

    ~Jeff

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, podchodzisz do siebie zbyt krytycznie :D Jest dobrze <3 chociaż krótko, przypomnę, że piłaś to dwie i pół godziny xD Jeju, jaką ja mam ochotę na kontynuację! *^* czy to, że ma ją Sitael ma mi utrzeć nosa i zasygnalizować. Żeby. Więcej. Nie. Wierciła. Ci. Dziury. W. Brzuchu? ( wiesz, o co chodzi xD) ~ Yez

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eller. Przejrzała. Aryę. Która. Wie. O co. Chodzi. I pisze. Z. Częstotliwością. Jedno. Zdanie. Na. Pięć. Minut. Bo. Przegląda. Internety xD

      A tak serio to też możesz napisać kontynuację :p

      Usuń
    2. Eller. Tak. Bardzo. Szczęśliwa.
      Ha! Widzisz??? To. Wciąga. Tak. Bardzo. Wciąga...
      ~Yez

      Usuń
  3. Och, jak mnie wkurza autokorekta -,- tam miało być nie piłaś, tylko pisałaś xD

    OdpowiedzUsuń