Siedziałem w sali muzycznej, która była dla mnie czymś w rodzaju samotni. Nikt jeszcze chyba nie zwiedził całego zamku, a trafienie tutaj nie było łatwe. Ściany były czerwono-szare, a na podłodze leżał puszysty - również szary - dywan. W pokoju znajdowały się przeróżne instrumenty, od tradycyjnych fletni i harf po fortepian i gitarę elektryczną. Ja akurat najbardziej lubiłem grywać na na tym ostatnim. Chyba tylko muzyka pozostała mi z wcześniejszego życia, a że strącono mnie jakieś sto lat temu, miałem czas na rozwijanie się w tym kierunku. Przejechałem palcami po lekko zakurzonym korpusie i pewnie chwyciłem za gryf. Zagrałem kilka akordów i zorientowałem się, że jest to początek jednej z moich ulubionych piosenek. Wystarczająco długo włóczyłem się po świecie aby poznać wiele rodzajów ludzkiej muzyki. Grałem dalej, a po chwili zacząłem cicho śpiewać:
Tam jest miejsce, które znalazłem
Tak daleko, jak mogę je ujrzeć
To miejsce jest położone wewnątrz
Głębokości moich marzeń.
W ogrodzie otoczonym
Ogniem i drzewami.
Przez dym ledwie mogę zobaczyć sylwetkę
Tam jest mężczyzna z siekierą
Stojący w deszczu.*
Zamilknąłem, gdy zobaczyłem, że gałka w drzwiach się przekręca. Po środka powoli weszła Luxia.
- Oh, wybacz - była lekko zmieszana - zwiedzałam zamek. Gdy szłam korytarzem usłyszałam śpiew i...
- Nie musisz się tłumaczyć - uśmiechnąłem się do niej.
<Luxia, dokończysz?>
*Escape the fate "My Apocalypse" w tłumaczeniu polskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz