sobota, 19 kwietnia 2014

Od Zoe


- Tia.... Wywaleni z zamku, wdeptani w ziemię i wywaleni z zamku jak już mówiłem.. - Gasti bezceremonialnie patrzy w niebo szukając jeszcze śladu Upadłego. - Jak dla mnie to takie czarnuchy nie powinny mieć skrzydeł, jak odeszli od Nieba to ze wszystkimi konsekwencjami, co nie? - zwrócił się do dziewczyny, która stała obok niego.
- Oczywiście - mruknęła nieprzytomnie gapiąc się w ekran laptopa, który właśnie przed chwilą wyjęła z plecaka. - Upadli są „Fe” i w ogóle... - dodała wpisując pośpiesznie hasło.
- Nie jesteś na nich zła? - zdziwił się tamten przysiadając na krawężniku.
- A za co ? - zdziwiła się Zoe unosząc swoje piękne spojrzenie złoto-brązowych oczu znad rozmigotanego ekranu. - Na ich miejscu zrobiłabym to samo, wywaliła z zamku zanim coś więcej zdołałabym zobaczyć i się dowiedzieć... Łatwe do przewidzenia... - postukała nerwowo w klawiaturę i przysiadła tuż obok swojego ochroniarza.
- Czekaj bo nie rozumiem... - krasnal zamachał ręką w geście przerwy. - Ten cały cyrk, był CELOWY? Ty …grałaś?!
- Tak jak to robią profesjonalni aktorzy, mój drogi - posłała mu zdawkowany uśmiech. - Żyło się te kilka setek lat co nie? Umiem przewidzieć i naśladować zachowanie ludzi. Upadli... praktycznie się od nich nie różnią, reagują TAK SAMO - wzruszyła szczupłymi ramionami i zagłębiła się w przeglądaniu plików na laptopie.
- A... No chyba, że tak. Ale co ci to dało? Ten nasz idiota ciągle jest na tej swojej misji, a jego cherubiński szefuncio nas zabije jeżeli go nie sprowadzimy zpowrotem do Nieba. Tak samo jak tą całą Nadzieję... - przewrócił oczami. - A przypomnę, że jedyne źródło transportu jakie mamy pod ręką jest u tych wstrętnych czarnuchów...
- Upadłych - poprawiła mimowolnie - z szacunkiem do wyższych form, życiowych.
- Jakoś do cienie nie zwracali się z szacunkiem
- Ale to nie znaczy, że mam zniżać się do ich poziomu - oznajmiła zimnym kalkulacyjnym tonem - a poza tym, nie martwiłabym się o Shushienae’a. Z tego co się dowiedziałam nasz idiota go szukał, więc wystarczy, że znajdziemy tylko Noatha . On już zadba o to by zakończyć swoją misję...
- A my co będziemy z tego mieli? - zapytał jeszcze.
- To co Raziel jego szefuncio nam obiecał.
- Czyli...? - zapytał nagląco. – Bo nie zostałem powiadomiony o takich szczegółach… więc?
- Dla ciebie mój drogi kilka worków złota jeżeli dobrze usłyszałam, a dla mnie... - zawiesiła głos - ... prawo zemsty na kilku osobach, które zniszczyły mi życie… i tyle - pochyliła się do przodu i z kamienną twarzą pisała coś na klawiaturze.
- No, to TO mamy omówione, ale... jak go znajdziemy? Bez tych czarnuchów może nam się nie udać…
- Nie byłam w Zamku tylko i wyłącznie po to by ich prosić o pomoc, której i tak by mi nie udzielili, mój drogi. Byłam tam po smoka. Jako po transport i po to, że jeszcze nas do swojego pana doprowadzi… - przerwała, ale zaraz potem podjęła próbę wyjaśnienia pewnych rzeczy. - Bo widzisz…. Z tego co pamiętam zawsze jak ożywiał przedmioty dodawał kilka kropel własnego ,, ja'' do rdzenia głównego, więc taki skonstruowany przez niego smok, mentalnie powinien być z nim złączony i reagować na obecność swojego pana.
- Taki ... wykrywacz metalu
- Dokładnie… wykrywacz metalu … piszczy jak jest już blisko - zdobyła się na pobłażliwy uśmiech.
- No to wszystko jasne, ale ten smoczuś został tam, na górze… - wskazał ręką niebo.
- I do tego zmierzam…. – wstała powoli otrzepując się z kurzu. – Teraz po krótce wszystko wyjaśnię… Dzięki moim zdolnościom aktorskim, sprowokowałam tą „ miłą” Upadłą do wybuchu. Uwolniła dość pokaźne ilości elektryczności rozwalając kuchnię i przy okazji naruszając systemy zabezpieczenia wbudowane w smoka. Przedtem, gdy na niego wskoczyłam zdołałam zaczepić mu pod łuskami pluskwę, którą właśnie uruchomiłam… i dzięki, której pokonam resztki zabezpieczeń w jego obwodzie, dostając się do panela głównego. Wydam kilka poleceń… - laptop zadygotał pobudzony i wydał potwierdzające kliknięcie. - … a później poczekam, aż te pseudo aniołki sobie polecą…
Nad nimi akurat w tym momencie zamajaczyły oddalające się ciemne kształty jeden wielkości człowieka, drugi wielkości kruka…
Kilka chwil później zobaczyli kolejny kształt, tym razem bardziej masywniejszy i błyszczący ciemnym kakaowym odcieniem i karmelem skrzydeł.
Smok dumnie wylądował tuż koło nich roznosząc wokół siebie miłą woń palonej kawy i orzechów laskowych. Był duży, wielkości małej ciężarówki, ale poruszał się z taką gracją i wdziękiem, że był najpiękniejszym co mogli zobaczyć. Krasnal z niebezpiecznym błyskiem w oczach mruczy coś do siebie zarzucając niedbale karabin na plecy, a dziewczyna szybko chowa sprzęt do torby i usadawia się tuż za ogromnymi łopatkami smoka.
- To… no… za nimi? – Gasti niepewnie obejmuje ją w pasie i jak to dziesięciolatek lękliwie patrzy w dół.
- Raczej nie . Za szybko by się o nas dowiedzieli. Lecimy mój drogi do mojego dawnego przyjaciela, który mam nadzieję pomoże mi w kilku rzeczach… - stanowczym ruchem wbija pięty w bok maszyny i cmoka uspokajająco.
- Na północ malutki – zwraca się do smoka i unoszą się powoli do góry
Maszyna młóci przez chwile skrzydłami wywołując małe tornado na chodniku, rozrzucając wszystkie papierki i puszki. Ale potem już gładko startuje i wybija się nad poziom chmur. Wiatr muska im włosy i wyostrza zmysły.
TAk zaczynają swoją podróż, podążając ku przygodzie, ku misji i ku zemście…
CD…

Od Autorki
< Wybaczcie za taak długą nieobecność. Zbierałam siły na dalsze przygody i rozgrywki, które jak widzę właśnie się zaczynają. Postaram się mój wątek doprowadzić do końca i jakże zimnym finałem, zakończyć. To co było niejasne, będzie wyjaśnione. Obecność wszystkich stworzonych przeze mnie bohaterów – zapewniam – nie jest przypadkowa, więc stworzy to dość jak myślę fajny rozdzialik. Opowieść jest owszem zawiła, ale naprawdę, warto wytrwać do końca ; ‘) Wasza idea>

6 komentarzy:

  1. Po pierwsze...w koooooooooońcu wróciłaś ;) (mam nadzieję, że na dłużej)
    I jak zwykle muszę się odezwać z pytaniem:D - skąd niby Zoe wiedziała jakie zdolności ma Alesya? (bo że jest wybuchowa można od razu się domyśleć, ale od razu znać zdolności?)
    i no...szacunku ona im nie okazywała żadnego przecież, więc nie wiem gdzie tu się ma ktoś zniżać :)
    - Zua Alesya -

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja proszę o kopa w dupę, bo jak tak dalej pójdzie to Andy i Alesya nigdy nie wyruszą -,- Wolne rozleniwia, a ja nawet nie mogę zwalić na świąteczne przygotowania (ale od razu mówię, że mnie nie będzie w poniedziałek i większą część wtorku)
      //Andrew e Sirah

      Usuń

    2. - wedle woli- ;p
      - Alesya -

      Usuń
    3. Ku*wa...no czemu to nie pokazuje się co napisałam? Powtórzę się więc:
      -Alesya z rozmachem i ogromną radością sprzedaje solidnego kopa Biersackowi-

      Usuń
    4. Przyłączam się do tego kopniaka :) I pytam : kto pisze dalej? Na razie nasze postaci się nie spotkają, więc możemy rozwinąć akcję, ale żebyśmy tego Noatha za szybko nie znaleźli, bo potrzeba nam zbudować jakieś napięcie.... Zgadzacie się?

      Usuń