Dostaliście kiedyś cegłą w głowę? Ja też nie, bo dla ścisłości jakiś narwaniec przywalił mi skałą granitową, ale cegła lepiej brzmi. W każdym razie skutki są te same- szaleńcze pulsowanie w głowie i ból tak mocny, że nic nie widziałem. Aż szkoda było, że nie straciłem ponownie przytomności. Jakikolwiek ruch skutkował jeszcze bardziej uporczywym bólem, więc po prostu starałem się leżeć nieruchomo i nie rozkminiać tego, gdzie jestem i jak tam trafiłem, żeby głowa mi nie pękła. Sporo czasu minęło, aż w końcu mogłem otworzyć oczy, nie narażając przy tym mojej czaszki. Znajdowałem się w małym pokoiku na poddaszu, bardzo dobrze oświetlonym i z wieloma elementami rzeźbionymi z jasnego drewna. I… czy to możliwe?... Na szafce nocnej stałą szklanka wody! Tak! Dopiero patrząc na nią uświadomiłem sobie, jak mnie suszy. Usiadłem ostrożnie i sięgnąłem po tą ambrozję, a dopiero potem przypomniałem sobie własne położenie. O dziwno, nie czułem nawet ciupki niepokoju. Kątem oka zobaczyłem książki na biurku- i to nie byle jakie! Sherlock, klasyk. Zabębniłem palcami w skórzaną okładkę „Psa Baskerville’ów”, na pewno nie oryginalną, tylko odebraną od introligatora, oprawioną w grawerowaną skórę. A więc na pewno mieszka tu jakiś znawca i maniak książek. Wróciłem spojrzeniem do drzwi i w końcu podjąłem decyzję.
Zachłysnąłem się na korytarzu. Znaczy- to złe określenie, ale dobrze brzmi. Tak na prawdę to w przeciągu paru minut uświadomiłem sobie, że nie znajduję się w domu, a nawet nie rezydencji. Tyle korytarzy i schodów mogło mieć tylko zamczysko. Ponad pół godziny zajęło mi trafienie w jakieś konkretne, charakterystyczne miejsce- czyli pachnącą kurzem i pergaminem bibliotekę. Po pierwszym rzucie oka stwierdziłem, że mógłbym tu zamieszkać- tyle lektury! Jednak gdy przesunąłem długimi palcami po pierwszych kilku okładkach i sprawdziłem tytuły, pomyślałem, że podręczniki typu „ „Ornitologia aniołów”, „Pierwsze loty” i „Ile tak naprawdę jest satanizmu w satanizmie?” mogą poczekać. Znużyło mnie szybko takie błąkanie bez celu, więc zacząłem zaglądać za każde kolejne, takie same drzwi. Pusty bezbarwny pokój, pusty bezbarwny pokój, i tak dalej… gdy w końcu napotkałem jakiś ślad życia, o mało z rozmachu znów się nie wycofałem. W ostatniej jednak chwili zwróciłem uwagę na stosiki książek, po około półtorej metra. Stały wszędzie, przy i na komodzie, na biurku, w nogach łóżka ustawiony był z nich murek. Na kilku takich wieżach pod ścianą stały kaktusy. Nie myśląc w tamtej chwili o cudzej prywatności i tego typu rzeczach, wślizgnąłem się do pokoju i złapałem książkę z jednego ze stosików. Potem kolejną, i następną… Przeglądałem, gładziłem, wąchałem. Same dobre klasyczne powieści, wszystko wyższa półka…
Metaliczny świst wyrwał mnie z książkowej nirwany. Delikatne dotknięcie czegoś chłodnego między łopatkami. Głos:
-Ten zamek jest przeogromny, a jakiś świeżak przybłąkał się do mojego pokoju, co? –warknęła z nutką irytacji. –No, odwróć się!
Zrobiłem to, o co prosiła. Zdradziecki rumieniec wspiął się po mojej szyi na policzki, gdy zobaczyłem dziewczynę- dla ścisłości miała na sobie tylko ręcznik. Po długich do pasa czarnych , jedwabistych włosach- niczym wodospad atramentu- spływały kropelki wody, kilka kosmyków przylepiło się jej do sercowatej twarzy o ogromnych ciemnych oczach i kształtnych, dużych ustach. Wydawałaby się piękna, gdyby nie ten niechętny, wyniosły, a zarazem lekko ironiczny i pobłażliwy grymas- chyba stały element jej mimiki. Zmierzyła mnie przenikniemy wzrokiem od stóp do głów, a potem rozpromieniła się.
-A! To przecież moja znajdka! – wykrzyknęła z przesadnym entuzjazmem. Okay.
Uniosłem pytająco brwi, na co ciemnowłosa machnęła ręką.
-Długa historia –rzuciła. – Z dwojga z złego to chyba nawet lepiej, że trafiłeś na mnie – mrugnęła w nieświadomie uroczy sposób. –Poczekasz na korytarzu? Za chwilkę się ogarnę i do ciebie dołączę.
Nie miałem innego wyjścia jak znów wykonać polecenie nieznajomej.
<dobra, zapomnieliście już o mnie, więc sama sobie kontynuuję xD >
Nie no...Świeżak, a już miał okazję widzieć Yeiazel w samym ręczniku...
OdpowiedzUsuńaż mam ochotę znowu Neza "przypadkiem" wbić do pokoju :)
- troszkę zawiedziony Nez -
Czo? Czemu zawiedziony? o.O Choć napisałam troszkę sztywno, bo wypadłam z obiegu bloga. Oj, ci XD Moje postacie mają ten przywilej, że mogą się widywać w samych ręcznikach xD
Usuń~Yeiazel Advachiel i Kaamel Haamiah