środa, 2 kwietnia 2014

Od Sitaela C.D Luxii


- Nie! -krzyknąłem- LUX! Nie!!
Szybko podbiegłem do niej i wyciągnąłem z niej do zdradzieckie ostrze i rzuciłem je daleko w kąt.
-Lux... -przytuliłem ją mocno do siebie- nie odchodź proszę...
Szybko zdarłem połowę koszuli i zrobiłem improwizowany opatrunek.
- To jej już nie pomoże...
Odwróciłem się gwałtownie. Zapomniałem już o tej cholernej wiedźmie!Ale jak tylko ją zobaczyłem nadeszła mnie chęć mordu...
- Nie pozwolę na to -wycedziłem przez zaciśnięte usta i zrobiłem to co równie dobrze mógł zrobić jakiś głupek: skoczyłem na nią.
Szybko jednak przekonałem się o moim błędzie gdy zostałem rzucony w powietrze.
-Ty głupcze! -powiedziała swym donośnym głosem -myślałeś
że możesz mnie pokonać?!
Natychmiast wstałem. Na dolnej wardze czułem krew ale mało mnie to obchodziło.Chciałem ją tylko własnoręcznie udusić. i wtedy wpadł mi to głowy znakomity pomysł.Mój miecz! I łuk! Czemu ja o tym wcześniej nie pomyślałem!? Szybko wskoczyłem na łóżko a jak tylko wstałem na mojej dłoni błyskało złowrogo oślepiające,czerwone ostrze:



A na ramieniu wisiał łuk i strzały.Niestety nie tylko ja wpadłem na ten pomysł.Ta podła czarownica już trzymała to samo narzędzie którym przebiła Lux a teraz celowała je we mnie....
Nagle,rozległ się cichy i śpiewny skrzek a po chwili za mojego lewego ramienia wyprysnął zielony promień:



który walnął ją w środek klatki piersiowej i wyleciała przez okno.Poznałem ten promień.To była moja Skyress! Wiedziałem że mnie nie zostawi!
- Sky! Ulecz Lux a ja zajmę się tą paskudą!- stanąłem na parapecie a po chwili wznosiłem się wśród chmur.
- Gdzie ona jest? -rozglądałem się- diabli,że w tej chwili chciało im się mgłę wywoływać...
Nagle kątem oka zobaczyłem coś świecącego które leciało z dużą prędkością. W ostatniej chwili odskoczyłem.
- Nie pokonasz mnie tu zarazo jedna! -ta wstrętna jak-jej-tam unosiła się na czarnej chmurze. -jesteś tylko nędzą!
- Ja?! -oburzyłem się- nie jestem nędzą! Jestem Sitael Spes, anioł zrodzony z pogranicza gwiazdy i ciemności! I z pewnością -uniosłem miecz- skroję cię na kwaśne jabłko!
I znowu popełniłem błąd głupka rzucając się na nią. A ona tymczasem we mnie czymś strzeliła i niestety trafiła.Poczułem jak spadam i jak miecz wyślizguje mi się z ręki.Po czym poczułem coś twardego. Ostatnią rzeczą o której pomyślałem to było to,ze Andy zabije mnie za ten zniszczony dach.
<Lux?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz