środa, 23 kwietnia 2014

Od Andy'ego CD Alesyi

To miejsce mi się nie podobało, nie przez swój charakterystyczny wygląd, czy dziwnych ludzi - tutaj zwyczajnie cuchnęło. W powietrzu wyraźnie unosił się smród demonów, który towarzyszył mi podczas tych miesięcy w Piekle. Z kolei w Niebie zadawałem się głównie z Mocami, a anioły z tego chóru mają codziennie styczność ze sługami Szatana.
Wrażenie demonicznej obecności nasilało się wraz z bliskością jakiejś opuszczonej fabryki. Blackrist wyraźnie się ożywiła i beztrosko podeszła do bramy, gdy kątem oka dostrzegłem dziwną postać. Zdecydowanie nie był to człowiek, zdeformowane stworzenie przypominało raczej rogatą mieszankę człowieka i ogromnej ropuchy - od postaci nawet z daleka emanowała piekielna aura.
Bez wahania chwyciłem za ramię protestującą Alesyę i odciągnąłem ją za róg, zatykając chętne do przekleństw usta.
- Wybacz, Blackrist, za gwałtowność, ale patrz, tam ktoś jest…i nie jest to człowiek.
Dziewczyna uspokoiła się i kiwnęła głową, na znak, że zrozumiała. Zabrałem rękę z jej wiecznie poranionych ust i poluźniłem uścisk, tak, że jedynie trzymałem dłoń między łopatkami dziewczyny. Raz po raz zerkałem na wejście, ale nie udało mi się dojrzeć nic więcej.
- Co robimy, Biersack? - zapytała upadła, wyglądając zza moich pleców.
Z powrotem oparłem się o mur budynku i w zastanowieniu przygryzłem wewnętrzną część policzka. Opcji było kilka, ale jaka jest najlepsza?
- Proponuję - zacząłem niepewnie - abyśmy na razie po prostu odeszli jak najdalej od tego cholerstwa i odpoczęli. Rano możemy to wszystko sprawdzić, bo zgaduję, że koniecznie chcesz tam wleźć.
Odpowiedział mi zawadiacki uśmiech, z którego słynęła Blackrist.
- No to chodźmy znaleźć jakiś luksusowy zaułek - powiedziała to trochę za głośno, za co spiorunowałem ją spojrzeniem. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiąc ruszyła w stronę, z której tu dotarliśmy. Nie mając większego wyboru poszedłem za Alesyą, która chyba skręcała w losowe uliczki i wzdychała z irytacją, gdy w jakimś dogodnym do odpoczynku miejscu zalegała już grupka bezdomnych.
- Nie mógłbyś po prostu kazać im się przenieść? - zapytała, gdy po raz kolejny natknęliśmy się na obojętnych na wszystko ludzi - Zaraz sama wywołam burzę. - Rzeczywiście, jej włosy były już porządnie naelektryzowane i raczej nie ryzykowałbym jakiegokolwiek dotykania jej.
- Nie przesadzaj, im dalej od tamtego budynku, tym lepiej. Demony szybko nas wyczują, jeśli już tego nie zrobiły.
- I tak mogą być gdziekolwiek - Blackrist kopnęła jedną z wielu pustych puszek, zalegających na ulicach.
Gdy w końcu znaleźliśmy "luksusowy" zaułek całkiem się ściemniło. Tego dnia niebo przysłaniały gęste chmury i nie było widać gwiazd. Spomiędzy gęstych obłoków przenikał jedynie nikły blask księżyca. Noc była ciepła i parna, panował nieprzyjemny zaduch zwiastujący burzę - Alesya chyba nie miała z tym nic wspólnego. Upadła siedziała naprzeciwko mnie, oparta o ścianę jakiegoś ceglanego budynku. Zrolowała swój koc i wetknęła go sobie pod kark w roli poduszki.

<Alesya, dokończ proszę>

3 komentarze:

  1. Uwielbiam wasz wątek ;p macie jednoosobowy fanklub. Jest moc :D

    ~Yeiazel i Kaamel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lans |B

      Heh, dzięki :p Mogę cie pomęczyć jakoś Sirahem?

      /Andy e Sirah

      Usuń
    2. Ja tez chcę popatrzeć jak Sirah męczy Yez :D
      - Alesya z wyczekiwaniem chrupiąca popcorn -

      Usuń