środa, 2 kwietnia 2014

Od Luxii - C.D Sitaela

Poczułam delikatne ukłucie. Moje oczy otworzyły się mimowolnie zaraz się zamykając od nadmiaru światła. Coś zaskrzeczało, raniąc moje bębenki w uszach. Ocuciłam się i zauważyłam Skyress kucającą na mojej dłoni.
- Oh przepraszam Skyress. - powiedziałam nie wiedząc gdzie jestem
Rozglądnęłam się dookoła wypatrując na panelach krew. Wysunęłam rękę spod feniksa i dotknęłam się w klatkę piersiową.
- Auć. - wysyczałam przez zęby. - Skyress, gdzie jest Sitael?! - przypomniałam sobie o Aniele
Zielony feniks zaskrzeczał ponownie pokazując mi łbem otwarte okno. Wstałam gwałtownie nie zważając na przerażający ból w klatce piersiowej. Podeszłam do zasłony, stanęłam na parapecie i pogładziłam dłonią po skrzydłach.
- Nie zawiedźcie mnie... - wyszeptałam i spróbowałam wznieść się w powietrze
Patrząc w dół zauważyłam kilka wypadających grubych piór.
- Dacie radę.
Swoje skrzydła traktowałam jak przyjaciół, były ze mną w każdej chwili.

"Skrzydła są jak cisi przyjaciele,
            którzy ratują Cię,
gdy inne Anioły o Tobie zapomniały.
                                                         ~Lux"


Podniosłam się wyżej, usiłując wzbić się do pierwszej chmury.
W pewnej chwili coś głośno stuknęło o skalną posadzkę. Obróciłam się z impetem dookoła lecz nie wiedziałam skąd dobiegał dany dźwięk. W mgle próbowałam cokolwiek ujrzeć, ale stawała się coraz gęstsza. Zbliżał się zachód słońca, który powoli uniemożliwiał mi szukanie ukochanego. A jeżeli dorwała go wiedźma?! Boże co ja narobiłam.
Zaczęłam latać w koło zamku. Spróbowałam wykrzyczeć imię Anioła, ale kucie serca przeszkadzało mi w tym. Wylądowałam na dachu, gdzie miałam usiąść i pogrążyć się w rozpaczy, już czułam słone łzy ciskające się na oczy.
- Lux. - usłyszałam niemalże niedosłyszalny głos Anioła
Odwróciłam się w stronę źródła głosu.
- Sitael! - powiedziałam podbiegając do niego i klękając przy nim.
Ułożyłam jego głowę na mojej niegdyś białej sukience, gładząc go po policzku. Chwyciłam za jego rękę chcąc wyczuć puls.
- Co się stało? - wyszeptałam
Sitael popatrzył się na miejsce swej rany. Przypatrzyłam się i ujrzałam małą strzałę, że za pierwszym razem jej nie zauważyłam... Ostrożnie wyjęłam ją i rzuciłam z zamku. Strzała wbiła się prawdopodobnie obok serca.
- Sitael, nie zostawiaj mnie samej. - zwróciłam się do niego czując napływające łzy

<Sitael, dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz