wtorek, 4 marca 2014

Od Alesyi do…

Patrzyłam to na lekko wystraszoną dziewczyną, to na skonsternowanego Biersacka, to na pseudo krasnala z morderczym spojrzeniem. I cóż miałam zrobić? Jedyna słuszna postawa w tej sytuacji…
- Buahahahahahahahaha! – mało brakowało a padłabym na podłogę, bo mój śmiech już echem rozprzestrzenił się po pomieszczeniu. Łzy płynęły ciurkiem, a ja niemal łkałam...ze śmiechu.
- Blackrist..opanuj się trochę, zanim nie udławisz się własnym oddechem… - Upadły, mimo prawdziwie poważnej sytuacji, sam lekko uśmiechnął się, kąciki ust drgały choć starał się zachować opanowanie.
- I czego się tak drzesz kurduplu? Cóż Cię tak strasznie bawi?– krasnal rozsierdzony celował we mnie te swoje 10, 15 czy ile tam twierdził że miał milimetrów… Po prostu nie mogłam. Klapnęłam w końcu na podłogę i aby choć trochę się ogarnąć, próbowałam upić łyk pepsi. Nie pomogło. Patrząc na gniewnego krasnala i całość obrazka, jaki się przede mną prezentował, wyplułam całą zawartość ust przed siebie, w kolejnym spazmie śmiechu. Dziewczyna chyba stwierdziła, że ma do czynienie z wariatami, albo sposobność do ucieczki, bo powolutku przesuwała się w stronę okna. Upadły jednak zbyt przytomny, by dać się oszukać, skierował swoje spojrzenie na dziewczynę i wypowiedział tylko jedno słowo „Stój”. I te cholernie niebieskie oczy Biersacka niemal błysnęły. Dziewczyna aż się spięła, ale zatrzymała się.
Uspokoiłam oddech, choć prawdopodobnie emocje nadal odzywały się posyłając co chwilę delikatny, elektryczny impuls. Podniosłam rękę, na znak, że już mi przeszło…no prawie, bo głupi uśmiech nadal kwitł na twarzy. Krasnal, choć nadal buńczucznie spoglądał w moją stronę, to lekko opuścił swoją broń.
- To…że tak się wam wtrącę…co robimy? – dziewczyna nadal stojąc w miejscu, trochę niepewnie, ale z podniesioną głową wtrąciła swoje „3 grosze”.
Podniosłam się z podłogi. Biersack uśmiechnął się lekko drwiąco w moim kierunku. Prychnęłam lekko. Wiedział co powiem.
- Jak to co dziecinko? Szukamy TWOJEGO chłopaka – i szczerząc się przemaszerowałam prosto pod (znowu) nastawioną lufę w moim kierunku.
- A Ty KURDUPLU, nie denerwuj mnie takimi tekstami. Wpadacie tu jak złodzieje, po kryjomu, straszycie swoimi milimetrami i myślicie, że was przywitamy z otwartymi ramionami? Komuś chyba się cos w łepetynce popie*doliło i poprzestawiało miejscami.. – krasnal poczerwieniał na twarzy, jakby miał zaraz eksplodować. Całkowicie zdawałam sobie sprawę, że rzeczywiście może to zrobić. Razem z serią prosto we mnie. Mimo to brnęłam dalej. Czasem chyba powinnam oberwać za takie coś…ale, cóż, jak zwykle nie potrafiłam inaczej.
- Gasti…oni chyba są z nami…a nie przeciw nam – dziewczyna spoglądała z lekkim przestrachem, to na mnie, to na swego towarzysza.
- Dobra, koniec tego cyrku – no…w końcu odezwał się łeb na karku, Biersack do mnie, wskazując dłonią.
- Ty, uspokój się w końcu, bo nie powiem, kto ostatnio wpadł tutaj z hukiem – spojrzał gniewnie na krasnala – Ty, opuść w końcu tę broń, bo jak do tej pory, tylko Ty tutaj groziłeś – potem obrócił się w stronę dziewczyny – a Ty młoda damo masz mi wszystko wytłumaczyć…inaczej…- i tu znowu spojrzał na mnie z ironicznym uśmiechem – pozwolę jej tu zrobić bajzel, a ja poczekam, aż skończy, i dopiero wtedy porozmawiamy. To jak? – Upadły stanął w rozkroku, ręce złożył na krzyż. Z takim Biersackiem nie warto się kłócić…znaczy…przynajmniej inni. Ja i tak bym próbowała, teraz jednak było to wszystko zbyt...interesujące. I zbyt fajnie oglądało mi się Upadłego w akcji. Odsunęłam się od krasnala i oparłam się o lodówkę cicho pogwizdując.
<Biersack? Czy another one?>

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Pff.. najlepiej, co?
      A ja? Chyba muszę coś powiedzieć?
      - nowa postać -

      Usuń
    2. Nie marudź. Może pozwolę ci dokończyć zanim odeślę tą nową postać
      //Andrew

      Usuń