niedziela, 6 lipca 2014

Od Sitaela

-Idę do nieba,spadam na ziemię tam gdzie hula wiatr.Skrzydeł nie szkoda,tchu mi nie brak wyruszam dalej w świat. Żaden niedźwiedź, lis czy orzeł nie przeszkodzi mi...- nuciłem sobie wymyśloną na poczekaniu piosenkę idąc korytarzem składającym się z kamieni, wody i wiatru.
- Żaden szpon, ząb czy dzida nie przeszkodzą mi...- nagle przerwałem bo zobaczyłem wiewiórkę.
Nie za bardzo lubię wiewiórki. Szi-szi nie raz mi daje ostro w kość.
Ta wiewiórka nie to nie Szi-szi,ale była łudząco podobna do niego. Wydała jeszcze raz z siebie uporczywy dźwięk i zniknęła.
Skrzywiłem się. Nie znoszę wiewiórek. Oprócz Szi-szi spotkałem jeszcze jednego przedstawiciela tego gatunku:Ruffy'ego którego chcarakterystyczną cechą było przeklinanie po włosku,hiszpańsku,francusku,rosyjsku,niemiecku i angielsku.
-Ja ruszę dalej gdzie zachód słońca....
-Co to za aria operowa?
Odwróciłem sie gwałtownie rozwijając skrzydła gotowy to ataku. Na całe szczęście to była tylko Lux.
-Lux..-z ulgą zwinąłem skrzydła- nie strasz mnie tak!
-Tak czyli jak?-uniosła brew.
W 100% czarująca k*****
-A tak-wyciągnąłem jej za ucha różę i ruszyłem dalej korytarzem.
<Lux?Odpowiesz?>

1 komentarz: