sobota, 10 maja 2014
Od Yeiazel C.D Divalona
To szpanerskie zamczysko miało na prawdę od groma pomieszczeń, a jednak nigdy żadnego nie udało mi się wybrać na gabinet. Ba, nawet nie szukałam. Po pierwsze byłam pewna, że zaraz zapomnę, który to był pokój, a po drugie starałam się jak najbardziej zagracić mój pokój, rozrzucając formularze, dokumenty, rozwijając kolekcje kaktusów i układając stosy z książek… Był dla mnie po prostu za duży.
- To tutaj- rzuciłam do sympatycznego skrzydlatego i otworzyłam drzwi z ciemnego drewna.
To co ujrzałam zaskoczyło mnie tak bardzo, że zapomniałam o tradycyjnym kichnięciu przy wejściu (mój organizm nie przepadał za wszystkim, co pyłkowate, a raczej nie wycierałam kurzy). Na moim parapecie siedział Harry, szczerząc się bezczelnie.
<Harry, Divalon? Wybaczcie, że się zapadłam, ale miałam ciężki tydzień w szkole ;-; Muszę się też pzyznać, że tą kontynuację napisałam na odczepnego, żeby odbić piłeczkę, bo nie miałam głowy do pisania, a Divalona nie chciałam blokować... no ale Harry może zrobi jakaś rozróbę xD>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sitael/Divalon: Ta..rozróbę...poczekaj aż odpisze a mu zrobię rozróbę...
OdpowiedzUsuńCzemu od razu? Przecie nie lubi Harrego tylko Sitael, czemu Divalon ma mieć coś do niego?:p
Usuń- Alesya-
Myślę, że i ja, i on zakładamy z góry jak Harry się zachowa xDD
Usuń~Yeiazel i Kaamiach